Jeżeli czegoś naprawdę pragniemy, to przede wszystkim (1.) powinniśmy znaleźć w sobie odwagę aby o to poprosić. (2.) Trzeba być wytrwałym i ostatecznie (3.) poprosić o właściwą rzecz.
Jeśli pójdziecie za tymi trzema tajemnicami ;) wtedy po prostu to o co prosicie może stanąć w Waszych drzwiach.
Z cyklu "Daj świadectwo":
Istnieje cała litania świętych szczególnego wstawiennictwa. Sprawy jakie rozwiązują to prawdziwe węzły gordyjskie. Oczywiście nie są to jakieś czar mary i nic nie zadziała na zaklęcie, ale warto czasami zwalić na nich swoje problemy. Przedstawiam Wam ranking najskuteczniejszych świętych (oczywiście moim zdaniem) i krótkie uzasadnienie :)
- Niekwestionowana liderka w temacie św. Rita - patronka spraw trudnych beznadziejnych i po ludzku niemożliwych
Uzasadnienie: Dzięki niej zaliczyłam czwarty rok studiów, przed każdym egzaminem westchnienie do Rity i 4 - 5 w indeksie. / należy zaznaczyć, że na egzaminy szłam na tzw. beton z totalną pustką w głowie.
Uzasadnienie: Ogarnęła mnie po poważnym spotkaniu z lekarzami i ich półrocznym próbom wyprowadzenia mnie na ludzi. Sami specjaliści nie wierzyli, że to tak gładko poszło.
Uzasadnienie: Wiadomo ma chody u Boga, bo Mu Syna wychował :) Warto zainwestować kilka litanijek do tego świętego.
Uzasadnienie: Ustawiłam sobie jego zdjęcie w celi i przeorysza nawet nie spodziewała się, że mam go tylko dlatego, że jest przystojny. Uważam, że to już zasługa Alberta, poza tym pomógł mi gdy miałam kryzys z przyjaciółmi. Zafascynował mnie nie tylko look'iem, ale i swoją działalnością w czasie II Wojny Światowej. Słodki :)
- św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edith Stein) - powinna być przed Albertem, ale nie będę już zmieniać. To moja ulubiona święta, warto zapoznać sie z jej życiorysem.
Uzasadnienie: Po kontuzji jakiej uległam grając w piłkę nożną miałam poważne problemy z chodzeniem. Raciczka mi spuchła do niemożliwości, szwy niemal przecinały skórę a ja wyłam z bólu. W stanie największego udręczenia prosiłam Teresę o pomoc. Dnia następnego wstałam z łóżka zupełnie zdrowa, pojechałam do chirurga i bidny oczom nie wierzył, że zaledwie po 3 dniach rana praktycznie się zagoiła, zdjął szwy, a ja w klasztorze zostałam okrzyknięta symulantką, ponieważ siostry idiotki nie znały prawdy :)
Jeżeli dotarliście aż tutaj znak to niechybny, że święci działają ;) Miałam Was jeszcze zmasakrować Hymnem do św. Katarzyny Sieneńskiej, ale sobie podaruję.
Sam temat świętych patronów wypłynął, ponieważ Wu napisał, że jest szczęśliwy, a ktoś skomentował, że nie cierpi szczęśliwych, bo budzi to w nim zazdrość. Dla tych, którym szczęścia brak, ta mała litanijka, a dla tych którzy mają go wiele - cóż kochani, powyższe przykłady wskazują, że szczęściem trzeba sie dzielić.
Swoją drogą pozdrawiam Kimona, który jak się okazało żyje i ściga tornada gdzieś w prerii (a ja już mu chciałam świeczkę palić) no i polecam zaglądać na bloga Wu, to takie pisane endorfiny.
Cudnie napisane :) jeszcze tu wrócę, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń