środa, 8 sierpnia 2012

Orange Free

Wreszcie zakupiłam internet bezprzewodowy i chociaż jego mobilność nie jest mi bardzo potrzebna do zbawienia, to nie miałam szczególnie innej opcji, ponieważ pan Edek jest zupełnie nie przystosowany do życia w XXI wieku. Jest to jednak osobny temat.
Wczoraj wybrałam się do salonu Orange gdzie po podpisaniu umowy wręczono mi za 3 zł modem i kartę sieciową. Zadowolona jak nigdy wróciłam do domu i ... dupa. Internet nie działał. Dzisiaj wróciłam do salonu i przesiedziałam w nim 3 godziny. Dwoje konsultantów (on i ona) oraz facet z działu technicznego po drugiej stronie słuchawki cały ten czas starali się naprawić usterkę. Uważam, że jednak chamstwo się szerzy, ponieważ nawet nie zaproponowano mi nic do picia, a dzień był gorący. Cóż wysiedziałam swoje i oznajmiono mi, że nie wiedzą o co chodzi. Zlustrowali mój komputer od góry do dołu, coś zmieniali, instalowali, później usuwali, babka wpadała w histerię co chwila, a on zgrywał twardziela. Niewiele to pomogło. Odesłano mnie do tzw. eksperta. Udałam się zatem w pielgrzymkę do Galerii Krakowskiej. Znalazłam eksperta, a ten za pomoc zaśpiewał pięć dych. "No chyba ocipiał!" pomyślałam i oznajmiłam, że dam dychę, a resztę jak net zacznie działać. Pocił się bidak i nic mu nie szło. Całe konsylium stało przy biurku, moim komputerze, a kolejka robiła się coraz większa, bo wszyscy jak jeden ratowali mój internet. Kotek za pieska, piesek za wnuczka, wnuczek za babcię, babcia za dziadka, dziadek za rzepkę - ciągną i ciągną wyciągnąć nie mogą. Ostatecznie odesłano mnie na Piłsudskiego do centrali. Postanowiłam jednak, że skoro już jestem w pobliżu dworca to skorzystam z darmowego HotSpota i przynajmniej ściągnę pocztę. Poczty nie sprawdziłam, za to weszłam na jakieś forum gdzie ludziki mieli podobny do mojego problem. Wcisłam link, coś się ściągło, ja to zainstalowałam i poszłam do domu. 
Ładne to było co sie ściągnęło, bo wyglądało jak trzy książeczki spięte paskiem. Wypakowałam to, klikłam Setup i się zainstalowało to to na moim dysku C. Władowałam modem do portu USB i ... działa. Widać brakowało mi jakichś sterowników. 
Rozczarowałam się mocno, bo nic mi nie pomogli, zainkasowali dychę, a ja spędziłam dzień w salonie Orange, może powinnam zgłosić się do prezesa po dniówkę ;) zawsze to wpadnie na waciki hi hi hi .
A wszystkim, którzy mają problemy polecam czytanie forów, czasami to pomaga, a na pewno dowiecie się czegoś o czym "eksperci" nawet nie pomyśleli. 
Skoro już o forach to zainstalowałam się na Wizażu tam to dopiero encyklopedia :) 

2 komentarze:

  1. Nie znoszę tych komplikacji komputerowych. Zawsze coś brakuje- a to sterownika, a to zła przeglądarka, ostatnio mi wtyczki jakiejś brakowało...

    Właśnie mi się przypomniało jak to całkiem niedawno zainstalowałem w pracy dwa antywirusy jednocześnie- komputer poszedł do kasacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na szczęście mój "spryt" ma swoje granice i nie skasowałam komputera, ale bliska byłam załamania nerwowego.

    OdpowiedzUsuń